(For English scroll down)
Pełni obaw, zdecydowaliśmy się wyjechać na nasze pierwsze wakacje całą czwórką. Sceptycznie podchodziłam do wyjazdu z dziećmi, pamiętając jak wyglądały nasze poprzednie wycieczki, gdy był z nami tylko Piotruś. Przeważyły aspekty zdrowotne i chęć zmiany klimatu. Najbardziej obawiałam się podróży z Aurelką, ponieważ ona nie lubi jeździć samochodem i bardzo szybko się nudzi. Jednak odpowiednia ilość przekąsek, piosenek i zabawek jakie przygotowaliśmy na czas podróży, sprawiły, iż przebiegła bezproblemowo.
Muszę przyznać, że mieliśmy ogromnego farta z pogodą. Pierwsze cztery dni spędziliśmy na plaży, było bardzo ciepło i słonecznie. Mimo, iż byliśmy już dwa razy nad morzem z Piotrusiem to pierwszy raz było na tyle ciepło, że mógł się kąpać i spędzić pół dnia w wodzie, robiąc zamki, fosy i łowiąc z tatą meduzy. To były wspaniałe dni. Aurelkę powinniśmy przechrzcić na Arielkę, bo w wodzie czuje się jak syrenka – nie mogliśmy jej upilnować. Gdy ok. 16 zbieraliśmy się do domu, to Piotruś płakał. Dopiero trzeciego dnia uwierzył nam, że następnego dnia też przyjedziemy i łzy nie są potrzebne.
Piątego dnia pogoda się popsuła, było ok 22 stopnie, pochmurno, spadło kilka kropli deszczu. Odwiedziliśmy wtedy Aqua Park w Redzie, który bardzo lubię. Byliśmy tam już dwa razy z Piotrusiem gdy był młodszy. Z prawie 4-latkiem wizyta w takim miejscu to cudowne przeżycie. Piotruś dużo czasu spędził bawiąc się z innymi dziećmi – jest bardzo otwarty i towarzyski i wszędzie poznaje nowych kolegów. Aurelki dwa razy do zabawy w wodzie nie trzeba zapraszać – nawet zjeżdżalnie przeznaczone dla starszych dzieci, były jej. Nie muszę chyba dodawać, że Piotruś płakał gdy wychodziliśmy do domu 🙂
Kolejne dni upłynęły nam na wycieczkach do nadmorskich miejscowości, rejsach Atheną i Bursztynkiem po Bałtyku, wizycie w cyrku, gdzie w jednym z pokazów występował mój mąż. Odwiedziliśmy też rodzinę i znajomych oraz kilka pysznych miejscówek. Oj tak, jedliśmy dużo i bardzo smacznie. Kilka razy wracaliśmy do Bosmana na chyba najlepszą rybę we Władysławowie – Piotruś czekając na jedzenie, zawsze dopytywał się kilka razy, czy zamówiłam mu jego rybkę (czyli dorsza).
Po tym wyjeździe zmieniłam zdanie. Wakacje z dziećmi to nie tylko opiekowanie się nimi w innym miejscu. To cudowne przeżycie i poznawanie nowego miejsca ich oczami.
We decided to go on our first vacation as a family of four. I was skeptical about traveling with kids since I remember how our previous trips looked like, when only Piotruś was with us. Aurelka doesn’t like to be in a car so I was afraid how she react to a 4 hours drive, plus she get bored very quickly. However, the right amount of snacks, songs and toys that we prepared for the journey made it run smoothly.
I have to admit that we had great luck with the weather. We spent the first four days on the beach, it was very warm and sunny. Although for Piotruś it was the 3rd trip to see the sea, for the first time it was so warm that he could swim and spend half of the day in the water, building castles, moats and looking for jellyfish with his dad. Those were wonderful days. Aurelka should be renamed to Ariel, because she feels like a mermaid in the water – it was so hard to look after her. When we were getting home around 4 pm, Piotruś was crying. It happened every day, until the third day, when he believed us that we will come back next morning.
On the fifth day the weather broke down, it was about 22 degrees, cloudy with a few rain drops. We visited Aqua Park in Reda, which I like very much. We’ve been there twice with Piotruś when he was younger. With an almost 4 years old kid visiting such a place is a wonderful experience. Piotruś spent a lot of time on his own, playing with other children – he is very open and meets new friends everywhere. Auri does not need to be invited twice to play in the water – even slides intended for older children were hers. Needless to say, Peter was crying when we left home 🙂
The next days passed on local trips, cruises with Athena and Amber on the Baltic Sea, a visit to the circus, where my husband performed in one of the shows. We also visited family and friends and spent a lot of time in restaurants, ice cream cafes and fish bars. Oh yes, we ate a lot and very tasty. Several times we returned to Bosman for probably the best fish in Władysławowo – Piotruś always asked, while waiting for the food, whether I ordered him his fish. He loved the fried cod so much that I took he the average portion – not the one from kids menu.
After this trip I changed my mind. Holidays with children are not only taking care of them in a different place. It’s a wonderful experience and exploring a new place through their eyes.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.