(For English scroll down)
Kocha się nie za coś, a pomimo czegoś
Usłyszałam te słowa wiele lat temu gdy wydawało mi się, że jestem już dorosła, a byłam jeszcze dzieckiem. Nie rozumiałam, bo przecież kocha się za coś. W moim pamiętniku skrzętnie schowanym na dnie szuflady, spisałam wszystkie cechy idealnego, jak mi się wtedy wydawało, mężczyzny. Gdy teraz zaglądam do tych zapisków, uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Wymarzony mężczyzna miał być oczywiście wysoki i przystojny, dobrze wykształcony, władać kilkoma językami, być zaradny, inteligentny, pracowity, kochać zwierzęta, mieć ciekawą pracę- być lekarzem, prawnikiem albo w ostateczności właścicielem dużej firmy i tak dalej… Oj długa i bardzo szczegółowa była ta lista.
15-20 lat później skróciłabym ją do paru punktów. Przecież piękna twarz po latach spędzonych razem, opatrzy się, spowszednieje i wyda przeciętna. Z czasem patrzymy na drugą osobę przez pryzmat uczynków i wspólnych wspomnień, dzięki którym ktoś, kto w pierwszym momencie nie wydał się nam ładny, może po latach stać się w naszych oczach piękny. Tak na prawdę liczy się wzajemny szacunek, podobne priorytety w życiu i dążenie do wspólnych celów. Związki, w których ludzie kochają się za coś i nie poznali się na tyle dobrze by być świadomymi swoich wad, weryfikuje czas i pokusy jakie stawia nam codzienne życie.
Gdy ponad 7 lat temu spotkałam mojego obecnego męża na parkingu i poszliśmy na pierwszą wspólną kolację, wiedzieliśmy chyba oboje, że nie będzie to ostatnie spotkanie. Przez ponad 2 godziny nie pozwalał mi zbliżyć się do parkingu i robił wszystko, żeby tylko ta randka się nie skończyła. Ja nie chciałam iść do kolejnej knajpki (wtedy jeszcze byłam szczupła i nie jadłam wieczorami), więc chodziliśmy tak i rozmawialiśmy bez końca. Mieliśmy milion wspólnych tematów, a czas płynął jak szalony. I to właśnie od tego dnia, ten cudowny mężczyzna, piękny nie tylko na zewnątrz ale także o pięknym wnętrzu, jest u mojego boku. Po roku znajomości wzięliśmy skromny ślub, który był właśnie taki (cichy i bez wesela) jakiego pragnęliśmy. Wiem, że nie jest idealny, a po latach nie zawsze mamy o czym rozmawiać. Czasami chodzę nadąsana, bo doprowadza mnie do szewskiej pasji (głównie swoim lenistwem i graniem po nocach) i nie spełniłby większości punktów z dawnej „idealnej” listy, ale kocham go „pomimo” i dziękuję za każdy dzień, który spędzamy razem. Mam nadzieję, że dane nam będzie wspólnie się zestarzeć, zobaczyć jak dorastają nasze dzieci i doczekać wnuków.
Czego życzę nam i Wam na kolejne lata ?…… uśmiechu na twarzy :-), bo gdy możemy się szczerze śmiać, znaczy to, że jesteśmy zdrowi i szczęśliwi.
PS A ten pamiętnik, który tak skrzętnie chowałam aby nikt go nie czytał, był obowiązkową lekturą mojej babci. Dowiedziałam się o tym dopiero w pierwszej klasie liceum, gdy nie wytrzymała i zaczęła poprawiać mi w nim błędy ortograficzne 🙂 Tak oto skończyła się era pamiętnika, który po latach jest bezcenną pamiątką.
„Love not for something but despite everything”
I heard these words many years ago when it seemed to me that I am an adult but I was still a child. I did not understand it because it was obvious for me that you love somebody for something. In my diary carefully hidden at the bottom of my desk drawer, I wrote down a description of my perfect man. When I read it now a smile appears on my face. At that time my ideal man was tall and handsome, well-educated, fluent in several languages, intelligent, hardworking, animals lover, with a great job – a doctor, lawyer or at last company owner … my list was very long and detailed.
15-20 years later i would have shorten it to a few points. After all a beautiful face isn’t important and will also become average and ordinary after a few years of relationship. When the time passes we subconsciously start looking at another person through the prism of deeds and shared memories. Someone who at first impression wasn’t the pretties, after few years can become the most beautiful person in our eyes. What really counts is mutual respect, similar priorities and pursuit of common objectives. Couples that are with each other only „for” some reasons and didn’t get to know each others well are verified by the time and the temptations posed by our daily life.
When I met my husband more then 7 years ago on the parking lot and went for on our first dinner, I think we both knew that this will not be the last meeting. For more than two hours he did not let me to get close to the parking lot and did everything to not let the date finish. I did not want to go and eat something again (at that time I was still slim and I did not eat in the evening), so we were walking and talking for hours and the time passed as it was only few minutes. And it is from this day, that this lovely man, beautiful not only outside but also with beautiful soul and good heart, is at my side. After dating for a year we got married, with just a small, simple ceremony, exactly as we wanted. I know our relationship is not perfect, and after being together for years we don’t always have something to talk about. Sometimes he drives me crazy (mainly cause of his laziness and playing computer games at night) but who is perfect? He also would not meet most of the points from my old „ideal” list, but I love him „in spite of” and I’m thankful for every day that we spend together. I hope that we will be given a chance to grow old together, to see how our children grow up and hopeful to become grandparents one day.
What do I wish for us and You and for the coming years? …… only a smile, cause when we can laugh genuinely, it means that we’re healthy and happy.
PS
And this diary, which I hid so carefully so that no one read it, was a favorite reading for my grandma. I learned about it in the first year of high school when she couldn’t resist and started to correct all my gamma and spelling mistakes 🙂 That was how the diary ended.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.